W tej prestiżowej imprezie wzięliśmy udział i my wolontariusze i sympatycy z Centrum Together oraz jak zawsze niezastąpiona i nieustraszona grupa "Kawa czy herbata", działająca pod jego egidą. Pomysł uczestniczenia w biegu narodził się bardzo szybko po informacji ogłoszonej przez media. Nie trzeba było też długo czekać, aby zebrała się drużyna, która podejmie się tego wyzwania. Oczywiście były obawy czy damy radę pierwszy maraton w naszym życiu. Sprawa poważna. Już samo słowo niektórych przeraża. A tu zdrowie nie każdemu dopisuje, z kondycją też różnie bywa. Jednak dla chcącego nic trudnego i wzięliśmy się za przygotowania. Treningi zdrowotne, dały nam małą rozgrzewkę i zapał do kontynuacji ich w najbliższym czasie. Teraz patrząc z perspektywy czasu wydaje się, iż wątpliwości były najmniej ważne, gdyż po ogłoszeniu udziału w wydarzeniu padały jedynie słowa "to gdzie i kiedy", "czy mogę zapisać znajomego", "uczestniczymy wszyscy bez dwóch zdań".
Dodatkowym punktem motywującym był fakt, iż środki zebrane z rejestracji uczestników zostaną przekazane na programy Athletics Association w Irlandii, natomiast te z kart sponsorskich dla naszego przyjaciela grupy Marka Dunsta na potrzeby jego rehabilitacji oraz powrotu do aktywnego życia społecznego. Biegliśmy w imię integracji, przeciwko dyskryminacji i wykluczeniu społecznemu.
Jesteśmy prze szczęśliwi, że udało się nam wziąć udział w tak znakomitej imprezie, mieć odwagę przezwyciężyć swoje słabości i wystartować kończąc go wspólnie na mecie. Atmosfera jaka panowała wśród osób, tłumu bo inaczej się nie da opisać ilości biegaczy była niesamowita. Można było ją wyczuć już od samych przygotowań, startu a kończąc na mecie. Widać było solidarność osób w imię najróżniejszych potrzeb, obranych celów oraz spełnienia marzeń nie jednego biegacza. Każdy uczestnik miał cel, każdy uczestnik wierzył w idee i słuszność swego udziału w maratonie, każdy uczestnik miał intencje z którą stanął na starcie, każdy chciał zaprezentować to kim jest, dla kogo to robi i w jakiej sprawie. Możecie sami zaobserwować to po zdjęciach oraz z napisów na koszulkach jakie organizacje, jakie instytucje bądź osoby prywatne wzięły udział w Mini Womans Maratonie. Było to niesamowite przeżycie mieć możliwość doświadczenia i solidaryzowania się z innymi w tym dniu. Dniu i biegu gdzie wszyscy byli zwycięzcami, niezależnie od zajętego miejsca, każdy uczestnik jest bohaterem.
Mieliśmy wsparcie nie tylko przed biegiem oraz po, ale również w trakcie, gdzie Marek łączył się z nami telefonicznie a z niejednego kraju napływały życzenia powodzenia i trzymania kciuków za nasz bieg. Za co serdecznie dziękujemy.
Mamy nadzieje, że w przyszłym roku wystartujemy w takim samym składzie lub tylko większym. Impreza ta dodała nam takiego kopa pozytywnej energii, iż jak nie jeden z nas twierdzi biegać teraz możemy chociażby i co tydzień. Nie za brakło również pytań dlaczego dopiero teraz bierzemy udział w takim Maratonie. Już odpowiadamy, kiedyś musi być ten pierwszy raz, a lepiej zacząć teraz niż później. Mamy nadzieje, że w przyszłym roku już na 34 Mini Womans Maratonie również nie jeden z naszych czytelników i sympatyków grupy weźmie z nami udział w biegu.
Losowanie nagrody specjalnej wśród biegaczy - podwójnego zaproszenia do włoskiej restauracji w Cork. Gratulujemy serdecznie Pani Grażynie, która pierwszy raz przyszła na nasze spotkanie i los się do niej uśmiechnął. Życzymy smacznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz