czwartek, 20 grudnia 2012

Rodzinna Wigilia

to jedyne słowa jakie przychodzą na myśl mi i myślę nam wszystkim po wczorajszym spotkaniu. Jak to się stało, że grupa trzydziestu osób, która w zasadzie się nie znała, usiadła już po raz drugi do wspólnego stołu, jak podczas rodzinnego zjazdu, gdzie dawno niewidziana rodzina się zbiera, gdzie przybywają Ci najbliżsi nam oraz sąsiedzi? Po dłuższej nieobecności przybyła nas odwiedzić Terenia z Polski, przyszły jej wnuczki, babcia Ania z workiem prezentów dla każdego, nasi przyjaciele, pojawiły się wszystkie pokolenia od tych najmłodszych w domu  po seniorów włącznie.
Od przywitań się zaczęło, wnoszenia potraw oraz ustawiania stołu, który wbrew pozorom pełni naprawdę ważną rolę, gdyż to wokół niego wszyscy się gromadzą, każdy z nas jest równy, nie ma ani mniej ani bardziej ważnych miejsc tego wieczoru. 
Nastała cisza, umilkły rozmowy, a głos zabrała Kasia, witając wszystkich zgromadzonych, życząc, aby ten czas był dla każdego wyjątkowy, pełen ciepła radości oraz spokoju, odpoczynku i nadziei na Nowy Rok. Kasia odczytała również list, który otrzymaliśmy od Zarządu Together-Razem z podziękowaniami za współpracę oraz życzeniami sukcesów w dalszym funkcjonowaniu Grupy. Bardzo się ucieszyliśmy na te słowa oraz docenienie i życzliwość, którą otrzymujemy ze strony Together. Ja ze swojej strony składałam tradycyjne życzenia przede wszystkim zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia dla wszystkich przybyłych oraz ich rodzin, spędzonych wśród najbliższych, może nie będą one tym razem w rodzinnym domu w Polsce, ale tutaj w Cork, gdzie też mamy swój drugi dom i jesteśmy razem wspierając się i tworząc taką naszą malutką rodzinkę.
Ostatnio myśląc o Świętach, nasunęła mi się refleksja, którą chciałam również wszystkim zgromadzonym  przypomnieć, "iż zawsze ilekroć się uśmiechasz do swojego brata, wyciągniesz do niego rękę - jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy milkniesz, by innych wysłuchać, zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności”. Słowa Matki Teresy z Kalkuty wspaniale oddają charakter tych świąt. Bądźmy dla siebie mili, szczerzy. Szanujmy się i pamiętajmy o tych, którzy drzwi obok spędzają te Święta samotnie i nie czekajmy, aż ktoś się nas zapyta czy zostawiłeś pusty talerz dla mnie? Nie zapomnijmy, że można być dobrym nie tylko w Boże Narodzenie, które dla niektórych kończy się wraz z rozebraniem choinki, ale i w każdy dzień roku. Właśnie tego - dobroci i serca dla innych przez cały rok życzę Nam Wszystkim. 
Za staropolskim obyczajem ojciec rodziny pierwszy bierze białą kruszynę chleba i po kolei między domowników łamie. Robiąc krok do przodu wziął Pan Mieciu z szacunkiem biały opłatek i między obecnych podzielił. Jednak zanim to zrobił usłyszeliśmy krótką historię:

Ślady na piasku
We śnie szedłem po pustyni z Panem
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
“Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
“Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”
Po tych słowach głosy podczas rozmów drżały, nieraz tylko uścisk wystarczał, bo oczy swoje życzenia wypowiadały. Tak niewiele trzeba by sprawić uśmiech na twarzy drugiej osoby, tak nie wiele trzeba żeby być człowiekiem.....
Bo to jest wyjątkowa, noc Wigilijna, noc z pierwszą gwiazdką na niebie,  jak powiedział Janusz:
To jest noc, w której nawet
zwierzęta mówią ludzkim głosem.
I pies nie szczeka,
i świnia nie chrząka,
baran nie beczy,
krowa nie ryczy.
Opromienieni blaskiem,
który pada z opłatka
leżącego na wigilijnym stole,
patrzymy jeden na
drugiego jak na
człowieka. I
stwierdzamy zaskoczeni,
że on ani taki zły,
ani taki głupi -
że on też człowiek.
A dalej nasze opłatkowe spotkanie toczyło się swoją koleją, można było odpocząć po całym dniu przygotowań, siedzeniu w kuchni, w powietrzu rozchodził się zapach barszczu, słychać było radosne piski biegających dzieci, łączyliśmy się z Moniką w Polsce, migoczące światełka dodawały klimatu, zabrzmiały dźwięki kolęd, nastało słodkie lenistwo i oczekiwanie na pasterkę ......
Myślę, że to wydarzenie wpisze się u każdego do rodzinnego albumu wspomnień.

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz