"W
zdrowym ciele zdrowy duch” - z tak pozytywnym nastawieniem oraz
uśmiechem na twarzy część członków oraz sympatyków grupy „Kawa czy
herbata” uczestniczyła
w odbywającym się Cork Cycling Festival,
który miał miejsce w dniach 21 -29 lipca br. Program tegorocznej
imprezy obfitował w atrakcje zarówno dla dzieci, jak i dorosłych,
początkujących oraz bardziej zaawansowanych rowerzystów.
Nasza grupa zainicjowała festiwal niedzielną wycieczką rowerową z
przystankiem na grilla. Trasa prowadziła z Cork przez Marinę do
Monkstown.
Oprócz niedzielnej wycieczki niebywałą okazją było wspólne
spotkanie z grupą rowerzystów, która od lutego br. przemierza trasę z
Pekinu do Londynu na zakończenie Olimpiady. Są w niej m.in. Polacy, z
którymi udało się porozmawiać i dowiedzieć wielu ciekawostek z ich
podróży. Po trasie krajobrazowej przyszedł czas na coś dobrego dla
podniebienia w poniedziałkowej wyprawie po polskich punktach
gastronomicznych, zaczynając od cukierni Pychotka przez sklepy Polonez,
Pewex, Merkury, Wędlinka, a kończąc na Taste Cafe oraz CoMix restaurant,
gdzie kosztowaliśmy wraz z irlandzkimi znajomymi polskich wyrobów
takich, jak słodycze, sery, wędliny oraz dania: pierogi, żurek i placki
ziemniaczane.
Było coś dla podniebienia przyszła też kolej by nacieszyć
oko i zażyć odrobiny relaksu i sielskiego spokoju podczas wtorkowego
Community Garden Cycle, gdzie uczestniczono w prezentacji ogrodu przy
South Presentation. „Magic garden” - tak nazywany przez osoby, które tam
przychodzą, jest przepięknym miejscem, gdzie można się wyciszyć,
zrelaksować czy pomóc w pracach ogrodniczych - wiedzą o tym najlepiej
panie z grupy „Kawa czy herbata”, które wiele czasu spędzają w tym
miejscu. Przy pięknej czwartkowej pogodzie wyruszono na wycieczkę do
Blarney. Trasa prowadziła przez malownicze okolice poza miastem z
przyrodniczymi widokami. Jednym z ważniejszych punktów festiwalu była
parada rowerzystów po centrum Cork oraz spotkanie z burmistrzem miasta
Cork przed City Hall. Licznie zgromadzeni uczestnicy w barwnych
kostiumach oraz na udekorowanych pojazdach mogli zademonstrować wymyślne
sprzęty rowerowe, na przykład z parasolem, trzy i czterokołowce,
riksze. Dla osób odważnych i chcących podjąć wyzwanie pobicia rekordu
świata w Body Painting Ride była okazja w sobotnie popołudnie, gdzie
przeszło 100 cyklistów wzięło udział w paradzie do Blarney. „Kawa czy
herbata” będąca pod wrażeniem stylizacji uczestników tym razem tylko
dopingowała i podziwiała śmiałków - być może w przyszłym roku ktoś
zdecyduje się na dołączenie do peletonu.
Na zakończenie festiwalu grupa
udała się rowerami na malowniczą łąkę poza miasto oglądać zachód słońca.
Przy krótszych i dłuższych dystansach, w doborowym towarzystwie zawsze z
uśmiechem na twarzy grupa „Kawa czy herbata” realizuje zaplanowane
działania i niestraszna jej żadna pogoda. Jeżeli chcesz dołączyć
serdecznie zapraszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz