wtorek, 17 lipca 2012

Wycieczka do Lismore

Wycieczka do LISMORE - 15.07.2012... tytuł plus parę zdjęć i to powinno wystarczyć. Ale ktoś kto trafi na ten tytuł może chciałby coś więcej na temat tej WYCIECZKI się dowiedzieć i OBIECAĆ SOBIE, że następnej wyprawy z tym towarzystwem nie przegapi!
Oto bardzo skrócony opis tego WYJĄTKOWEGO DNIA.

Niedziela rano, jeżeli rankiem można nazwać godzinę 11:30. Jedziemy na trzy samochody. Jedziemy do LISMORE, drogi oznakowane, więc trafiamy bez problemów na parking przy zamku. Zamek okazuje się ZAMCZYSKIEM, jest wielki, niestety nie do zwiedzania, gdyż jest prywatną własnością. Zwiedzać można tylko przyzamkowe ogrody, o czym wiedzieliśmy wcześniej i dlatego żadnego rozczarowania z naszej strony nie było.Widok ZAMCZYSKA od strony ogrodów jest imponujący.



Wszyscy robimy zdjęcia, raczej setki zdjęć, a każdemu się wydaje, że to i tak za mało...
Wiadomo, pogody się nie wybiera, więc nikt się nie dziwi, że trochę pada deszcz. Ma to swoje dobre strony, bo idziemy na kawę (dobrą) do przybytku, który mieści się w bramie wjazdowej do zamku.
Trochę rozleniwieni nasiadówką przy kawie, ale pełni entuzjazmu ruszamy na dalsze zwiedzanie ogrodów. A jest co oglądać...Wszystko to mamy na zdjęciach...



Pora na lunch, czyli jest 13:00. Sceneria bajkowa: szemrząca woda w fontannie, nieopodal trochę głośniejsza, spływająca z kaskady, trawniki, kwiaty i MY w środku romantycznej altanki, spożywający - co kto miał. Sądząc po minach i szybkości znikającego jedzenia, musiało być dobre.

Przed nami druga część programu -THE TOWERS! Niecałe 10 minut od Lismore (jazdy samochodem) jest duży parking, skąd po 15 minutach spaceru leśną drogą dochodzimy do budowli, która wygląda na bramę wjazdową. Jest nieukończona, ale piękna, bardzo fotogeniczna. 



Przed nami następny spacer, trochę dłuższy i naszym oczom ukazuję się THE TOWERS.
Dwie piękne wieże - bramy połączone mostem. Dołem płynie rzeczka... widok przepiękny! Znowu ZDJĘCIA, ZDJĘCIA, ZDJĘCIA... 





Czas na dodatkową atrakcję - GEOCACHING. Jest to terenowa gra-zabawa, w którą bawią się ludzie na całym świecie. Odnajdujemy pojemnik schowany przez jednego z uczestników, zaglądamy do środka - oprócz różnych gadżetów jest notes, w którym jest zapisana ostatnia data, a to znaczy, że miesiąc wcześniej ktoś przed nami ten pojemnik znalazł. 
Powrót do parkingu aleją wśród starego lasu z prześwitującym słońcem pomiędzy drzewami też jest widokiem nie do pogardzenia, szczególnie dla nas, nie mających za wiele okazji do takich spacerów.
Chwila oddechu na parkingu po naprawdę dużej dawce atrakcji i powrót do... Lismore, gdzie zwiedzamy Kościół i stary cmentarz. Mamy w planie przejść trasę LADY LOUISY, ale coraz bardziej padający deszcz ostatecznie nas odstrasza. 

Wracamy do CORK i wydawałoby się, że to koniec atrakcji na ten dzień, ale okazuje się, że nasza MONIKA ma w zanadrzu propozycję nie do odrzucenia. Idziemy do PUBU,gdyż właśnie tam, jak w każdą niedzielę gra irlandzka kapela.
I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie jeden z GRAJKÓW. Otóż gość ten gra na wszystkim co mu wpadnie w ręce. A gra łyżeczkami - to prawdziwa poezja! Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć i posłuchać!


Takie było zakończenie tego PIĘKNEGO DNIA!
W skali od 1 do 10 ta niedziela dostaje 10 punktów! Ten kto czyta, niech żałuje, że nie był z nami!

Ponieważ mamy kolejne plany i jesteśmy otwarci na LUDZI to liczymy, że się do NAS przyłączycie. Jest tylko jeden drobny szczegół: musicie KOCHAĆ LUDZI i KOCHAĆ ŻYCIE!
DO ZOBACZENIA!

Janusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz